Witajcie Kochani. Kolejny artykuł poświęcony jest pułapkom duchowości. Dzisiejszy temat – umowy dusz – dość mocno zakorzenił się w dogmatyce ogólnie pojętej duchowości. Zjawisko to zwykle jest wyjaśnione w ten sposób, jakoby nasze dusze przed ponownym zejściem do ciała, czyli przed inkarnacją, umawiają się ze sobą na wykonanie określonych planów, odegranie ról czy spłatę karmy. Teoria ta ma wiele przeróżnych wariantów.
Według jednych, nasze dusze wręcz losują misję wyznaczone na dane wcielenie, po czym umawiają się z pozostałymi duszami na wzajemną pomoc w ich wypełnieniu. Inne zaś mówią o tym, że dusze te nastawiają się na gromadzenie przeżyć, odrabianie danych lekcji, a jeszcze inne zakładają, że owe dusze wymieniają się rolami do odegrania, współpracując przez kilka wcieleń pod rząd. Dla przykładu: jedna dusza ma przepracować lub doświadczyć bycia ofiarą, więc umawia się z inną duszą, że ta będzie odgrywała rolę jej kata do momentu, aż dane doświadczenie zostanie zdobyte lub przepracowane. Później następuje zamiana ról i tak w kółko w całym ciągu. Całość tej teorii zakłada, że wszelkie przeżycia zarówno te dobre, jak i te złe, są z góry zaplanowane i realizowane przez nasze dusze.
Wszystko brzmi bardzo przyjemnie jeśli ktoś ma poukładane życie, dobrobyt i ogólnie może nazwać się osobą szczęśliwą. Wiara w to, że tak jest właśnie dlatego, że jej dusza to zaplanowała, daje poczucie bezpieczeństwa i poniekąd wyjątkowości. Jednak co, jeśli jest inaczej? Znów użyję tu dość skrajnych przykładów. Obrazując główne założenia tej teorii wyobraźcie sobie scenę. Gdzieś w przestrzeni dwie dusze gotowe do wcielenia się w nowe ciała rozmawiają ze sobą. Jedna mówi: „Wiesz, w tym wcieleniu chcę przeżyć ubóstwo, głód, znęcanie się psychiczne oraz molestowanie. Pomożesz mi w tym?” Druga dusza odpowiada: „Jasne, nie ma sprawy. Zostanę więc Twoim ojcem alkoholikiem i zafunduję Ci pełen pakiet tych przeżyć wraz z traumami, z których pewnie będziesz musiała walczyć przez większość dorosłego życia”. Dalej dusze przybijają sobie piątkę i wcielają się w swoje role, by zrealizować ustalony plan.
Czy zauważacie jak absurdalnie to brzmi? Teoria ta powstała po to, by zapełnić lukę w odpowiedzi na pytanie „skąd bierze się to całe zło”. Według niej, to my sami, a właściwie nasze dusze na to zło się zgadzają, a nawet je planują. Niestety, ale nie dość, że ta teoria całkowicie mija się z rzeczywistością, to na dodatek przyczynia się do powstania bardzo dramatycznego zjawiska, jakim jest tzw. dysocjacja duszy. Człowiek, który cierpi – np. wspomniana wcześniej molestowana osoba – w momencie, gdy ktoś jej wmówi, że całe to cierpienie bierze się z tego, że to jej własna dusza tak zaplanowała, zaczyna odsuwać się emocjonalnie i psychicznie od swojej duszy. Pojawia się przekierowanie poczucia krzywdy, co w konsekwencji doprowadza do odseparowania się od swojej duszy i zerwania z nią więzi. To bardzo niebezpieczne zjawisko i niestety dość często spotykane u osób, które przeżyły traumę i którym zaserwowano taką papkę duchowych teorii .
Dodatkowo, ponownie jak w poprzednich teoriach, o których wspomniałem, następuje proces zdjęcia wszelkiej odpowiedzialności z oprawcy, bowiem według tej teorii oprawca jedynie pomagał wypełnić plan duszy. Owszem, spotykamy w swoim życiu dusze, z którymi jesteśmy powiązani lub mieliśmy powiązania w poprzednich wcieleniach, jednak nie jest to kwestia umawiania się na poziomie duchowym, ale kwestia wzajemnego przyciągania, karmy czy w niektórych przypadkach zobowiązaniach energetycznych, jakimi są przysięgi czy śluby np. braterstwo krwi. Dodatkowo zdarzają się w naszym życiu sytuacje, w których potrzebujemy wsparcia innych osób. Wówczas nasza dusza wysyła w przestrzeń swoiste zawołanie o pomoc, na które odpowiadają te dusze, które są najbardziej z nami zestrojone na dany moment.
Potrzeba zawsze rodzi punkt początkowy prawa przyczyny i skutku, czyli karmę. Co do całokształtu teorii umawiania się dusz, to po pierwsze nasza dusza nie jest sadomasochistycznym tworem, który kolekcjonuje mocne wrażenia. Coś takiego może stworzyć tylko spaczony umysł, któremu zwykłe rozrywki nie wystarczają. Po drugie, nasza dusza jest niczym naczynie na energię powstałą z pozytywnych doświadczeń. Przeżycia, takie jak: miłość, radość, szczęście, spełnienie, przyjaźń generują bardzo duże ilości wysokowibracyjnej energii, która zasila naszą duszę, wypełniając ją niczym woda wypełnia naczynie. Natomiast każda zła emocja, taka jak: gniew, ból, żal czy cierpienie odbierają duszy tę energię i jest to niczym wylewanie wody z naczynia, kropla po kropli. Można porównać to także do baterii. Każda dobra rzecz to ładowanie baterii, a każda zła to jej rozładowywanie. Każda inkarnacja powinna zakończyć się dodatnim bilansem energetycznym, czyli powinien być większy zysk energii niż jej straty. W przeciwnym wypadku, dana inkarnacja traktowana jest jako pusty przebieg lub nawet degradacja energetyczna duszy. Dusza nie nastawia się więc na przeżywanie ciężkich czy złych rzeczy i emocji, ale na to, by przez cykl inkarnacji nagromadzić jak najwięcej energii z pozytywnych przeżyć i dzięki temu stać się czymś, co nazywamy kreatorem i zacząć tworzyć własne światy przyczyniając się do rozrostu Wszechświata.
Kolejnym argumentem i chyba najważniejszym ze wszystkich, który świadczy o nieprawidłowości tej teorii, jest prawo wolnej woli. Teoria ta bowiem zakłada całkowite łamanie tego prawa uznając, że my jako świadomość, osobowość, ciało, serce nie mamy prawa decyzji. Wręcz przeciwnie – musimy jako kukiełki odegrać wyznaczone plany, cierpiąc przy tym ogromne katusze fizyczne i psychiczne. Kolejny argument przedstawi wam ogrom tego, jak ważnym jest przeżywanie przez nas pozytywnych doświadczeń i dlaczego według mnie nasze dusze nigdy, ale to przenigdy nie umawiają się na przechodzenie ciężkich rzeczy czy poświęcanie się. Argumentem tym są traumy – głęboko zakorzenione cierpienie, które powstaje na skutek bardzo ciężkich przeżyć, z którymi nie radzi sobie ani nasza psychika, ani energetyka. Czym są traumy? W przestrzeni psychicznej wiemy chyba wszyscy czym są traumy. Człowiek nią obciążony może być niemal całkowicie niezdolny do funkcjonowania. Jego życie zmienia się w wegetatywną egzystencję przepełnioną bólem i cierpieniem.
Jednak czy zastanawialiście się, co dzieje się z duszą podczas przeżywania sytuacji traumatycznej? Wracając do przykładu molestowania, o którym wspomniałem wcześniej. W trakcie takiego zdarzenia, ogrom cierpienia, strachu, bólu i ilość emocji sprawia, że niewielki fragment duszy odrywa się od swojej całości i grzęźnie w czasoprzestrzennej pułapce, przeżywając tę scenę raz po raz jak w dniu świstaka. Człowiek staje się niepełny, potencjał energetyczny drastycznie spada, a maleńka cząstka duszy będąc nadal połączona energetyczną nicią z naszą duszą odczuwa to cierpienie cały czas. Dlatego tak trudno poradzić sobie z traumami. One nie istnieją tylko w naszym umyśle, ale i w oderwanej cząsteczce duszy. W wielu plemionach Indian uważano, że aby uzdrowić umysł najpierw należy uwolnić daną cząstkę duszy z pułapki, w której się znajduje i przywrócić ją do całości duszy. Stąd szamańska ceremonia przywracania cząstek duszy. Wiem, że teoria umawiania się dusz, jak i wiele jej podobnych, brzmią romantycznie i dają pewną dozę wyjątkowości. Jednak jest to jedynie iluzja i wiara w wyższy plan, zaczerpnięta z różnych religii. My, jako całokształt, zostaliśmy stworzeni do rozwoju, rozrostu i kreacji. Ciężkie zdarzenia, a tym bardziej te traumatyczne, uniemożliwiają nam ten rozwój.
Należy też zrozumieć, że czym innym są niepowodzenia życiowe wynikające z czynników energetycznych, takie jak: klątwy, uroki, złorzeczenia, które powstały sztucznie, a czy innym są osobiste tragedie ludzkie wywołane przez błędy nasze czy innych ludzi. Żyjemy w świecie natury, a ta nie zawsze bywa łaskawa dla istot ją zamieszkujących. Jednak nasza dusza, jeśli tylko ma możliwość, będzie kierowała nami tak, abyśmy uniknęli nieszczęść mogących pojawić się na naszej drodze życiowej. Ważnym jest, aby nauczyć się słuchać jej rad. Prawdą zaś jest to, że zdecydowana większość nieszczęść i problemów w naszym życiu bierze się z prawa przyczyny i skutku, a dokładniej – to nasze własne błędy i działania oraz świadome czy nieświadome czyny innych ludzi, odbijały się prawem karmy na nas i na innych. Dlatego tak ważnym jest dla nas rozwój swojej świadomości i kształtowanie siebie tak, by być jak najmniej obarczonym nieprawidłowymi wzorcami.
To z kolei pozwala na szerszą perspektywę i świadome postrzeganie postępowania. W ten sposób potrafimy przewidzieć konsekwencje poczynań swoich oraz innych osób. Daje to nam ogromną możliwość unikania sytuacji niebezpiecznych czy traumatycznych. Zachęcam też was do zapoznania się z tematem przysiąg inkarnacyjnych, bowiem tu znajdziecie wiele odpowiedzi na pytanie „dlaczego pewne rzeczy dzieją się w naszej przestrzeni?”, zwłaszcza w kontekście relacji międzyludzkich. Całość dzisiejszego tematu bardzo mocno łączy się z kwestiami przeznaczenia . O tym jednak opowiem w następnym artykule.
Jeden komentarz
Super wskazówki