W dzisiejszym artykule opowiem wam o roślinach mocy i o tym, kiedy medycyna staje się używką. Pojęcia „święta medycyna” używamy do ogólnego opisu praktyk duchowych i roślin, które poprzez swoje właściwości biochemiczne i energetyczne pomagają człowiekowi w wielu procesach – od rozwoju poprzez uzdrowienie duchowe, aż po uzdrowienie ciała. Podczas swojej ścieżki rozwoju nie da się wręcz uniknąć tematu świętej medycyny.
Święta medycyna w służbie rozwoju.
Wiele osób próbując uzdrowić jakąś część siebie prędzej czy później napotyka na rośliny mocy, takie jak: marihuana, ayahuasca (ajałaska), grzybki i wiele innych. Część z nas właśnie od tego zaczęła swoją podróż w głąb duchowości, gdzie po zapaleniu niepozornego jointa świadomość poszerzyła się, a pewne klapki spadły z oczu i świat już nie jest taki sam jak wcześniej. Zaczynamy wówczas dostrzegać wiele drobiazgów, które wcześniej umykały naszej świadomości lub zmienia się nasze podejście do ludzi. Rośliny mocy mają potężne właściwości energetyczne, choć i pod względem wpływu na zdrowie człowieka wcale nie są gorsze. Od tysiącleci były one stosowane przez medyków czy szamanów do tego, by pomagać ludziom. Były i są to dary matki natury dla swoich dzieci.
W artykule tym nie będę opowiadał o poszczególnych właściwościach roślin mocy, ponieważ to wręcz niemożliwe, by w jednym materiale opisać wszystkie właściwości chociażby samej marihuany. Nie będę też zachęcał ani odwodził nikogo od ich stosowania. Chcę jedynie zwrócić uwagę na zjawisko, które coraz bardziej staje się zauważalne, czyli o nadużywaniu roślin mocy. Postaram się również wyjaśnić jak działa poszerzanie świadomości przez nie wywoływane. Jak już wcześniej wspomniałem, rośliny mocy były stosowane od tysiącleci. Leczyły one duszę i ciało. Jednak najważniejszym elementem całego procesu było uszanowanie ducha danej rośliny.
Duchy roślin.
W wielu tradycjach szamańskich uznaje się, że każda roślina ma swojego ducha, swoistego nauczyciela i przewodnika, który zamieszkuje daną roślinę. Podczas procesu uzdrawiania, czy ogólnej pracy z rośliną, osoba ją przyjmująca otwiera swoje wnętrze na tego ducha, który w zależności od właściwości rośliny albo zabiera daną osobę w głąb jej wnętrza albo unosi wysoko ponad granicę świadomości, gdzie zachodzą procesy uzdrawiania czy przyjęcia lekcji. Duchy te, choć sprawiedliwe, to w swej naturze bywają surowe. Uczeń, który okazując im szacunek przyjmuje lekcje z pokorą, zostaje wynagrodzony uzdrowieniem.
Natomiast uczeń próżny, który w swej drodze szacunku nie okaże, może spotkać się z gniewem ducha. Uważano bowiem, że z każdym przyjęciem ducha danej rośliny zostaje on z nami przez jakiś czas prowadząc i ucząc. Jeśli jednak w swej nieświadomości lub próżności będziemy nadużywać tej rośliny przyjmując coraz więcej jej ducha, wówczas ten wypełni nas całych, nie pozostawiając miejsca dla nas samych. Ujmując to prościej – jeśli będziemy nadużywać danej rośliny to jej duch w końcu nas przejmie. Brzmi strasznie, choć nie mam zamiaru wcale nikogo straszyć. W swojej pracy wielokrotnie spotkałem się z osobami, które bezustannie palą marihuanę lub takimi, które były na kilkudziesięciu ceremoniach ayahuasci i uwierzcie mi – w większości z tymi osobami nie jest dobrze. Nadmiar zawsze szkodzi. Jako przykład podam chociażby tytoń, gdzie przez całe stulecia służył on jako roślina uziemiająca i przydatna, zwłaszcza wtedy, gdy dla bezpieczeństwa procesu koniecznym było utrzymanie świadomości na określonym pułapie bez możliwości zbytniego odpłynięcia w świat duchowy. Na przykład, Szaman podczas ceremonii, w której musiał być zarówno w światach duchowych, jak i utrzymać przytomność umysłu i obecność na materii, palił tytoń. Dziś w naszym społeczeństwie roślina ta jest bezwzględnie eksploatowana. Jej duch jest poturbowany i zbeszczeszczony, a jako efekt całego tego przedsięwzięcia mamy całe masy ludzi, których świadomość jest zbyt uziemiona. Jest ona uziemiona do tego stopnia, że stali się oni barankami systemu.
Marihuana nie taka jak kiedyś.
Marihuana, jako jedna ze świętych roślin, została tak zmodyfikowana przez człowieka, że jej duch odbiega już od swej pierwotnej formy. Ludzie palący zbyt wiele suszu stają się otępiali i spowolnieni pod względem reakcji, już o możliwości wyrażania się nie wspomnę. To tylko proste przykłady tego, co dzieje się, gdy roślina mocy staje się używką. To od nas zależy czy dary matki natury uszanujemy, czy zrobimy z nich kolejny element rozrywki. Należy jednak pamiętać, że zniszczenie ich świętości może się kiedyś dla nas źle skończyć.
Poszerzanie świadomości za pomocą Świętej Medycyny.
Jeśli chodzi o poszerzanie świadomości to jestem zwolennikiem tego, że można poszerzać swoją świadomość bez jakichkolwiek wspomagających środków, nawet mając tu na myśli rośliny mocy. Tak budowana świadomość ma silniejszy konstrukt, a i doświadczenie nabyte podczas samego procesu sprawia, że całość jest o wiele bardziej stabilna. Jednak jak to jest z roślinami mocy i naszą świadomością? Musicie wiedzieć, że nasza świadomość ma wręcz nieograniczone możliwości poszerzania się. Celowo używam tu słowa „poszerzania”, a nie „wzrastania”, bowiem to bardziej obrazuje cały kontekst naszej świadomości. Wyobraźcie sobie, że widzicie świat tak dokładnie i tak daleko jak sięga wasz wzrok przy waszym wzroście. Jeśli wejdziecie na kilkumetrową wieżę – pole zakresu waszego widzenia natychmiast się powiększy i im wyżej się wzniesiecie, tym więcej potraficie dostrzec. W metaforze tej jest jeden błąd, ponieważ będąc wysoko przestajemy wiedzieć to, co było nisko i niektóre szczegóły zacierają się sprawiając, że nasza świadomość staje się niepełna. Prościej mówiąc, wyobraź sobie, że widzisz przed sobą dziecko pod parasolem w słoneczny dzień. Znajduje się ono mniej więcej na podobnej wysokości co ty, więc z łatwością widzisz jego uśmiech.
Jednak gdy wejdziesz na wspomnianą wcześniej wieżę – widzisz więcej dookoła: odległe lasy i budynki, jednak dziecko, które było wcześniej znika schowane pod parasolem. Nie widzisz już jego buzi, ale sam parasol z góry. Dlatego poszerzanie świadomości to nie tylko pięcie się w górę ale umiejętność widzenia z każdej perspektywy. Świadomością obejmujemy zarówno to, co pod źdźbłami traw, jak i to, co daleko poza horyzontem. A jak mają się do tego rośliny mocy? Każda roślina ma swój zakres świadomości. To dzięki niemu nasza percepcja może się poszerzyć, ale tylko o taką wartość, jaką ma dana roślina. Spójrzcie teraz na rysunek poniżej:

Pokazuje on bardzo uproszczoną formę naszej świadomości całkowitej, która na rysunku przedstawiona jest linią przerywaną, ponieważ sama w sobie nie posiada granic. Pierwszy kolor to nasza świadomość bazowa, czyli taka, jaką osiągamy bez większej pracy nad sobą. Wynika ona z naszych podstawowych procesów i u każdego z nas ta wartość może być inna. Następnie, poprzez przyjęcie którejś z roślin mocy, nasza świadomość poszerza się o taki zakres, jaki ma sama roślina, np. marihuana. Jednak tu jest już wyraźna granica maksymalna. Nie przeskoczymy ponad to, co dana roślina może nam pokazać. Poziom tej świadomości utrzymuje się przez jakiś czas w naszym systemie. Jest to właśnie moment nauczania ducha rośliny.
Po pewnym czasie moc ducha znika i nasza świadomość albo spada do swojego początkowego pułapu albo zostaje w punkcie, w którym udało nam się dojść pod przewodnictwem ducha. Jednak cały problem polega na tym, że nadużywając mocy rośliny tak naprawdę ugrzęźniemy w jej zakresie świadomości. Nie wyjdziemy poza jej granicę i tym samym nie będziemy mogli dalej poszerzać swojej świadomości i nasz rozwój pozostanie w miejscu. Zatem jedynym sposobem na to, by ruszyć dalej, jest pozostawienie danej rośliny za sobą i kontynuacja samodzielnej podróży będąc wzbogaconym o lekcje świętych duchów.
Mądry uczeń Świętej Medycyny.
Kiedy więc roślina mocy staje się używką? Wtedy, gdy po kilku lekcjach bez jej ponownego przyjęcia, nie potraficie funkcjonować w punkcie świadomości jaki ona wam oferuje. Dlatego proszę was, abyście spojrzeli na siebie i jeśli korzystacie z roślin mocy, świętej medycyny to uszanujcie jej ducha, bądźcie uczniami mądrymi i gotowymi na to, by odejść spod ich skrzydeł. By odejść spod skrzydeł swych nauczycieli, kiedy nadejdzie odpowiedni czas.