Witajcie Kochani. W dzisiejszym artykule poruszę temat duchowego matrixa. Mam nadzieję, że wniesie on coś do waszego życia.
Czym jest matrix wie praktycznie każdy z nas. Jednak niewiele osób zauważa, że znaczna część mainstreamowej duchowości to również narzędzia przysłowiowego matrixa. Ta mainstreamowa duchowość jest niczym swoisty torcik. Składa się z bazy sprzeciwu wobec istniejącego systemu i pragnienia uzyskania odpowiedzi na nurtujące nas pytania odnośnie naszego jestestwa. Całość pokryta jest grubą warstwą słodkiego kremu, zrobionego z mixu wielu religii i systemów wierzeń, takich jak: buddyzm, katolicyzm, religie hindu.
Całość doprawiona jest nutką praktyk magicznych. Mix ten sprawia, że treść jest przyjemna i łechce podniebienia większości z nas. Kolejna warstwa naszego torciku to lukier wszelkiej maści – mistrzów, przewodników, czy istot duchowych, którzy z przyjemnością przekażą nam wiedzę objawioną i skierują na tę prawidłową drogę. Następną warstwą jest czekoladowa polewa międzygalaktycznych wojowników, plejadian, kasjopejan, czy istot innej maści, które codziennie walczą o naszą planetę i z pewnością to właśnie Ty jesteś łącznikiem i jedyną nadzieją na odzyskanie pokoju w kosmosie.
Do tego dochodzą jeszcze wszelkiego rodzaju torcikowe ozdoby – z odrobiną poczucia winy, jaką serwują nam inni, wmawiając, że całe nieszczęście jakie nas spotyka to wybór naszej własnej duszy, bo przecież to ona sobie wybrała taką misję. Dla kontrastu – odrobina kwasku, dającego nam odczuć, że to zło to jednak efekt każdego wokół kto chce ci ukraść energię – od bytów astralnych, aż po członków Twojej rodziny.
Zatem wisienką na tym torcie jest teoria, że wszystko jest jedynie w Twoim umyśle, że coś czemu nie dajesz wiary po prostu nie istnieje. A więc nie wiesz, po prostu zamknij oczy i szukaj błędów w sobie. Jednak najważniejszym elementem tortu jest niespodzianka ukryta w środku. Jest to słodziutkie ciasteczko pozbycia się swojego ego. Ale by do niego się dostać musimy oblizać otaczającą go polewę bezwarunkowej miłości.
Torcik oczywiście podany jest na tęczowej tacy i całość posypana jest brokatem, aby nasz torcik błyszczał jak nasza duma z siebie, wykonując te wszelkie procesy. A tak na poważnie – analizując wiele systemów duchowości i rozwoju osobistego i praktyk magicznych zauważam jak wiele z nich przekierowuje uwagę człowieka na walką z czymś się z zewnątrz, czymś niematerialnym, niewidzialnym wrogiem czyhającym na naszą energię. Skierujmy naszą uwagę na walki kosmiczne i obiecuję, że pojawią się zbawcy, którzy naprawią ten świat, zmieniając go całkowicie.
Z drugiej strony dla tych, którzy w to nie uwierzą, serwuje się papkę wiecznego poczucia winy, konieczność ciągłego naprawiania siebie i szukania błędów tam, gdzie często ich w ogóle nie ma. Wszystko po to, aby odwrócić naszą uwagę od tego, co się dzieje tu i teraz, by uczynić nas pasywnymi barankami, które skupione są na walce z niewidzialnym wrogiem lub zagłębionych w sobie, w swoich wewnętrznych procesach, które nie widzą tego, co dzieje się w świecie dookoła. Tak jak ci, którzy zapracowani wieczorem siadają przed telewizorem, tak samo i nasze uduchowione baranki uczone są pasywnej postawy.
O to właśnie chodzi w matrixie. Chociaż sam nie przepadam za tą nazwą, to używam jej jako pewnego wzorca znanego większości z nas. Matrix to system niewolniczy, odwracający naszą uwagę od tego, co istotne. Wysysa energię z ludzi śpiących. Jednak duchowy matrix to narzędzie znacznie gorsze. Jego twórcy wiedzieli, że ludzie będą się kłócić, więc zaserwowali nam torcik duchowości po to, aby podać go tym, którzy dopiero co się obudzili; po to, by naszprycować nas słodką iluzją przebudzenia i spowodować swoisty haj cukrowy. Tak naszprycowane baranki biegają po kolorowych łąkach lub oddają się innym praktykom jak naćpani, odwracając wzrok od otoczenia. Są nieświadomi, że zbliża się czas strzyżenia.
Kochani, rozwój powinien prowadzić nas w stronę poznania siebie i świata nas otaczającego. Przebudzenie to przede wszystkim przytomność, świadomość i uważność. Podobnie jak w tradycyjnym systemie daje się ludziom iluzję wolności i wyboru, nagradzając ich tym samym coraz to nowszymi gadżetami czy przyjemnościami, tak samo duchowy matrix ma swoje narzędzia, by dać ludziom iluzję przebudzenia. Z jednej strony karmiące fałszywe ego duchowymi sukcesami i serwujące nam przyjemności uduchowionych narkotyków, a z drugiej strony, gdy tylko właściwe ego zacznie otwierać nam oczy – słyszymy zewsząd, że trzeba je stłamsić, pozbyć się, zamknąć, usunąć czy rozpuścić, bo to takie nieuduchowione. Tym prostym trickiem trzyma się ludzi w zamkniętym obiegu iluzorycznej wolności i przebudzenia. Budzisz się, dostajesz papkę meanstreamowej duchowości i znowu biegasz jak chomik, myśląc że jesteś jednorożcem.
Wydźwięk tego artykułu może być nieco prześmiewczy i krytykujący, jednak moim celem jest zwrócenie waszej uwagi na was samych. Czy praktyki, które stosujecie i informacje, którymi się karmicie czynią was ludźmi wolnymi? Czy dzięki temu czujecie się szczęśliwsi? Przede wszystkim – czy wasza duchowość przekłada się na wasze codzienne życie i sprawia, że wasze otoczenie zmienia się na lepsze? Czy wy zmieniacie ten świat na lepsze?
Praktyki, które ja uważam za narzędzie duchowego matrixa, przedstawię wam w następnym artykule.
Jeden komentarz
Wiadomość z matrixa 😋: Czekamy na kontynuację, czyli na artykuł o praktykach. Bardzo pięknie napisane. Pozdrawiam!
Możliwość komentowania została wyłączona.